szłości, gdy wykonywały go tylko kobiety bez wykształcenia, a ich zada- nia ograniczały się do opieki. Wtedy też tylko mężczyźni byli lekarzami, bo kobietom na to nie pozwalano. Obecnie jest zupełnie inaczej, a ja uważam, że znalazłem sobie męską niszę w damskim zawodzie . Po drugie, chodzi o to, by wiedzieć, co chce się robić w życiu, a wtedy nie ma znaczenia, czy będę pielęgniarzem, komandosem, a może wycho- wawcą przedszkolnym. Jednocześnie zauważam, że ta cała otoczka damskiego zawodu dała mi sporo dystansu do siebie i dotyczy to chy- ba każdego pielęgniarza. Podczas pandemii pracowałem w tymczaso- wym szpitalu covidowym. Nikogo nie powinno dziwić, że właśnie tam spotkałem najwięcej pielęgniarzy w życiu. Chyba ciągnęło nas w środek akcji. Każdy z tych mężczyzn miał świadomość tego, co chce robić w ży- ciu. To byli po prostu świetni specjaliści! Jednocześnie mieli dystans do siebie, swojej pracy. Mówiliśmy do siebie siostro, zmienialiśmy pamper- sy, reanimowaliśmy, karmiliśmy, pakowaliśmy zwłoki do worków, a zdej- mując kombinezony w śluzie po swojej zmianie, cali spoceni żartowali- śmy, rozmawialiśmy o imprezowych planach na wieczór. W moim zawodzie mnóstwo rzeczy mnie denerwuje. Bywają dni, że mam ochotę rzucić to wszystko, bo mam dosyć ciężkich warunków. Wykonuję różne czynności, których inni ludzie nie chcieliby robić na- wet za 100 tys. zł. To kolejne wyzwanie, by znać swoją wartość, szanować i wymagać szacunku. Szukać takich miejsc pracy, gdzie płacą i traktują cię dobrze. Czas i braki kadrowe działają tylko na moją korzyść. Ja mogę w każdej chwili znaleźć równie dobrze płatną pracę w korpo. Niestety doświad- czonego pielęgniarza znacznie trudniej zastąpić i ja mam tego świa- domość. Dzisiaj, gdyby ktoś mnie zapytał, czy żałuję, że jestem pielęgniarzem, odpowiadam: NIE! Codziennie się rozwijam, uczę się nowych rzeczy, jestem przy ludziach w najbardziej kryzysowych momentach ich życia. Mam 30 lat, a widziałem sytuacje, jakich ludzie nie zobaczą przez całe życie. Nie jestem żadnym bo- haterem, jak się niektórym kojarzymy. Jestem puzzelkiem, dzięki któremu można ułożyć cały obrazek o nazwie uratowanie życia człowiekowi . I ostatnia rzecz: czy miałbym to, gdybym pomyślał eee pielęgniar- stwo? To kobiecy zawód. Nie warto, bez sensu, szkoda czasu ? |
ne panie , dziewczyneczki , drogie przyszłe pielęgniarki . Na koniec studiów każda pielęgniarka dostaje czepek. Ja nie dostałem, a wręcza- jąca była skonsternowana. Każda pielęgniarka ma obowiązek przyna- leżeć do izby zawodowej i odprowadzać składki. Oczywiście do izby PIELĘGNIAREK i POŁOŻNYCH. W szpitalu natomiast pacjenci często nie rozumieją, o co chodzi. Mówią do mnie panie doktorze. Ja odpowiadam, że nie jestem doktorem, a pielęgniarzem. Oni robią minę, jakby im wywaliło bluescreen w gło- wie, po czym z uśmiechem mówią, ale na pewno w końcu pan będzie doktorem! . Na co ja odpowiadam Nie. Nie będę. Studiowałem 6 lat, by robić to, co robię. Wystarczy studiów, dobrze mi jako specjalista pielęgniarstwa ratunkowego . Wtedy już pacjent wygląda, jakby mu odcięło zasilanie. Nie rozumie. Jak już powiedziałem, jestem pielęgniarzem ratunkowym i pracuję na SOR-ze. Nie jest to niczym nadzwyczajnym, bo mężczyźni w tym za- wodzie wybierają ciężkie oddziały: SOR, intensywna terapia, blok ope- racyjny, pogotowie ratunkowe. Skoro o stereotypach mówimy, to czy wielogodzinna reanimacja zarobaczonego bezdomnego, unierucha- mianie agresywnego młodzieńca po mefedronie, znoszenie pacjenta z zawałem, ważącego 200 kg z 3 piętra, czy ratowanie dziecka z samo- chodu, w którym są jego martwi rodzice są zadaniami kojarzącymi się z damskim zawodem? Nie wydaje mi się, a właśnie to robią pielę- gniarze ratunkowi. Oczywiście kobiety też z nami pracują, ale podaję przykłady, by wyjść trochę poza te uproszczenia, które wielu z nas ma w głowie. Pielęgniarz to nie to, co myślisz. By mówić o stereotypach zawodowych dotyczących płci, trzeba tro- chę samemu wpaść w pułapkę stereotypów. Mówić kobiety są takie , a mężczyźni tacy , natomiast zanim powiem, jak to jest pracować w sfeminizowanym zawodzie, oddam głos moim koleżankom. One bardzo lubią pracować z pielęgniarzami. Mówią, że jesteśmy mniej konfliktowi i małostkowi. Jesteśmy katalizatorami emocji, bo inaczej się pracuje w pięć dziewczyn, a inaczej w cztery dziewczyny plus jeden chłopak. Ja absolutnie nie mam problemu z pracą w sfeminizowanym zawodzie. Po pierwsze, uważam, że to już nie jest damski zawód. Był nim w prze-
PRZEWODNIK PRACODAWCY 2021/2022 RYNEK PRACY 19